shama: Na "lokach" dopiero się rozpędzamy [WYWIAD]
Po debiutanckiej EP-ce i mnóstwie koncertów, przyszła pora na ich pierwszy krążek. shama wreszcie debiutuje z albumem "loki", który swoją lekkością idealnie podsumowuje muzyczne DNA tego duetu. Z tej okazji porozmawialiśmy z Basią Tomaszewską (wokal, bas) i Jimim Bachniakiem (gitara, produkcja) o współpracy z Kubą Dąbrowskim, emocjach zawartych na "lokach" oraz ich występie na tegorocznym Next Feście.

Wiktor Fejkiel, Interia Muzyka: Niedawno wydaliście swój debiutancki longplay - "loki". Jakie uczucia towarzyszą wam dookoła premiery?
Jimi Bachniak, shama: Same pozytywne. Ogromnie się z niego cieszymy, bo to naprawdę niesamowite uczucie móc wydać krążek, po tak długim procesie twórczym. Pisaliśmy ten album przez prawie dwa lata, więc była to ogromna przygoda dla nas również życiowo, która w pewnym sensie dobiegła już końca…
Basia Tomaszewska, shama: I to właściwie jedyne gorzkie uczucia, trochę smutku. Pierwszy raz pracowaliśmy w duecie nad taką ilością materiału, dodatkowo mnóstwo godzin w studio spędziliśmy z naszym producentem Kubą Dąbrowskim. Nie ukrywam, że zawiązała się przez ten czas przyjaźń i teraz za sobą już tęsknimy nawzajem.
Czujecie, że sprostaliście wyzwaniu, jakim było wydanie tego krążka, z całą masą własnych wymagań, które musieliście spełnić?
BT: O dziwo tak - ja myślałam, że jak wydamy ten album, to będziemy mieć poczucie na zasadzie "pierwsze koty za płoty" i od tego punktu zaczynamy się rozwijać z całym backgroundem, jaki udało nam się zebrać. A tu się okazało, że ten krążek wyszedł nam naprawdę dobrze i jak słucham go w całości, to czuję ogromną dumę. To był taki pierwszy moment, gdzie udało nam się zerwać z perfekcjonizmem i przestaliśmy się czepiać samych siebie o najdrobniejsze szczegóły.
JB: Zdecydowanie podpisuję się pod tym - też feedback, jaki zbieramy, jest niesamowicie pozytywny. Ciężko nam powiedzieć coś innego, niż to, że po prostu ten album nam świetnie wyszedł (śmiech). Ale nie ukrywam, że właśnie z ogromnym zaciekawieniem czekam na jakieś negatywne opinie, by móc się dowiedzieć, co komuś się nie podoba - to też jest zawsze niezwykle budujące.
Z jakimi największymi trudnościami musieliście się mierzyć tworząc "loki"?
JB: Dla mnie największą trudnością było łączenie muzyki z pracą. Niestety nasza działalność artystyczna nie pozwala nam się jeszcze w pełni utrzymać, więc tak naprawdę można powiedzieć, że prowadzimy podwójne życie (śmiech). Siłą rzeczy tego czasu na muzykę ciągle nam brakowało.
BT: Jeśli chodzi natomiast o takie stricte "artystyczne" trudności, to miałam ogromny problem na początku, by polubić swój głos i nie do końca wiedziałam, jaki chce by on był na tym albumie. Do tego na samym początku pracy nad "lokami" mieliśmy kilka spotkań z absolutnie genialnym producentem Bartkiem Dziedzicem i doradził mi, bym przestała swoim śpiewem próbować przypodobać się każdemu. Kiedy sobie to uświadomiłam i zaczęliśmy szukać mojego głosu na nowo, wszystko już poszło z górki…
JB: Do momentu spalonej karty dźwiękowej. Ale to dosłownie jak kończyliśmy miksy, pojawił się taki "malutki" problem techniczny (śmiech).
BT: To była mega lipa, ale jakoś się z tego wykaraskaliśmy.
Jak zmieniło się wasze podejście do tworzenia muzyk od czasów waszej pierwszej EPki zatytułowanej "shama"?
BT: Tamtą EP-kę robiliśmy jeszcze z dwoma kumplami kompletnie sami - nie było producenta, tylko tak bardziej garażowo. Sposób w jaki ją komponowaliśmy i produkowaliśmy był znacznie bardziej live-bandowy. Mniej produkowania, więcej aranżacji jak każdy z nas ma to zagrać. My bardzo lubimy tą EP-kę i z wielkim sentymentem do niej wracamy, ale to takie trochę nasze muzyczne przedszkole - uczyliśmy się, jak chcemy brzmieć. A teraz weszliśmy we współpracę z Kubą Dąbrowskim, który został producentem naszej płyty. Bardzo dużo nauczyliśmy się od niego, bo ma zupełnie inne podejście do tworzenia, niż my dotychczas. Całość przebiega z nim bardziej spontanicznie, z dużą przestrzenią do eksperymentowania. Jak sami tworzyliśmy, to sztywniej trzymaliśmy się pewnych ram, jakie sobie narzucaliśmy. Więc przyznam, że jestem niezwykle ciekawa, jak będzie brzmiała nasza kolejna płyta, bo czuję, że na "lokach" się dopiero rozpędzaliśmy.
Wspomniałaś o tym eksperymentowaniu - jest też ono zauważalne jeśli chodzi o wasze teksty, szczególnie w kwestii języków. Z czego się bierze u was to przeplatanie angielskiego z polskim?
JB: Jak zaczynaliśmy nagrywać i wypuszczać swoją muzykę, to robiliśmy to po polsku, bo myśleliśmy, że tak lepiej dotrzemy do słuchaczy. Podczas tworzenia "loków" ten angielski przyszedł trochę niespodziewanie. Nastawialiśmy się na cały krążek po polsku, ale pojawił się w kilku piosenkach, w których poczuliśmy, że tam pasuje. To było dla nas też dużym eksperymentem, ale spodobało nam się to, więc postanowiliśmy tego nie zmieniać już.
BT: Bardzo mi się podoba ta równoległa ścieżka jaką obraliśmy na ten moment - pisanie jednocześnie po polsku i po angielsku.
Jest to poniekąd próba eksplorowania zagranicznego rynku muzycznego?
JB: Cały czas próbujemy. Okazało się, że single, które były właśnie po angielsku, bardzo fajnie poszły za granicą - często były słuchane i feedback od zagranicznych słuchaczy okazał się również bardzo pozytywny. To dla nas ogromne zaskoczenie.
BT: Muszę dodać, że moim wielkim marzeniem jest utwór po francusku i po hiszpańsku, ale to bardziej kwestia spełnienia swoich celów, niż próba podboju Europy - natomiast jeśli przez przypadek ktoś będzie nas słuchał za granicą, nie będziemy się sprzeciwiać (śmiech).
Jakie emocje chcieliście by wypływały z tego krążka?
BT: Chcieliśmy, by ten krążek dobrze odzwierciedlał nas i to, jak patrzymy na świat. To zabrzmi kiczowato, ale mamy mega farta do ludzi w naszym życiu, więc to pogodne spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość jest dość mocno zauważalne w tych tekstach.
JB: Nawet jeśli był jakiś temat, który nas dręczył, to staraliśmy się znajdować, co dobrego może z niego wyniknąć - nieustanne patrzenie na pozytywy.
Jeśli chodzi natomiast o brzmienia na "lokach", to nie brakuje tutaj lekkiego lo-fi i r&b, co dobrze zauważalne jest chociażby w utworze "Jak ty umiesz". Jak ono się kształtowało w waszej twórczości?
JB: Przede wszystkim to, od czego zaczynaliśmy, czyli muzyka bluesowa i rockowa lat 60. Zanim zaczęliśmy robić własne kawałki, bardzo dużo coverowaliśmy kawałków z tamtego okresu. Na tym wyrośliśmy i to są takie nasze muzyczne korzenie, do których chętnie sięgamy.
Miałem przyjemność być na waszym niedawnym koncercie w Poznaniu na Next Feście na głównej scenie - jak wspominacie ten występ?
BT: Zaskoczyło nas to, jak duża była to sala i jak wiele ludzi przyszło. To co zawsze jest trudne na festiwalach, to krótki czas występu - pół godzinki to niezbyt wystarczająco, by móc poczuć w pełni tę imprezę. Ale grało się naprawdę super - publiczność była naprawdę kochana i byliśmy w szoku, że cała sala została z nami do końca.
Jakie plany macie na najbliższy czas? Bierzecie się za pisanie kolejnego krążka, czy dajecie sobie chwilę na cieszenie się "lokami"?
JB: Oboje jesteśmy dość entuzjastycznie nastawieni do tego co dalej, bo tak jak już wspominaliśmy, jesteśmy mega rozpędzeni po "lokach". Natomiast sama praca nad krążkiem jest niezwykle wymagającym i długotrwałym procesem. Więc dla dobra naszego zdrowia psychicznego musimy chwilę odsapnąć.
BT: Myślę, że ponownie do studia wejdziemy na jesień.